Pies na myszy

by Natalia & Peppa - lutego 06, 2019

Zauważyłam, iż nazwa wieje specyficznym smrodem, jednak mam nadzieję, że odzwierciedla chociażby w znikomej części, dzisiejszą notatkę. Oby. 

Każdy zwierz ma jakieś znaczące predyspozycje. Coś w czym jest dobry i został do tego stworzony. A przynajmniej tak się przyjęło. Bo tak mówimy my - ludzie. Ludzie, czyli najważniejsze i najwspanialsze istoty na tym świecie. Nie daj Boże, nie wątpię w to, jednak czasami namiętnie zastanawiam się, czy niektórzy o tym nie zapominają. 

A to będzie drugi wpis z naszej lutowej serii. Lutowej? Lucinej? Jedna kość. Może macie inne pomysły na to określenie, bo w mym, nad wymiar często przegrzewającym się mózgu - brak weny twórczej. Mam skrytą nadzieję, że wy nie przeżywacie podobnego kryzysu. Wpis ma na celu ukazanie, że każdy ma swoją naturę i należy to uszanować. Tego za Chiny, nie zmienimy. Decydując się na zwierzę musimy się liczyć, z tym że, z psa pasterskiego nie zrobimy zwierza do robienia niczego. Swoją drogą, da się robić nic? Na jakieś (anty, bardzo anty) psiarskiej grupie była ostatnio dyskusja, w podobnych klimatach. Tyczy się to również tego, że niezmiennie pies wywodzi się od wilka i karma nie jest dla niego naturalnym pokarmem. Gdyby tak me zacne piesie, mogło kiedyś skonsumować diety BARF - byłabym, najszczerzej, najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Naprawdę!

Jednak pani pies nie uraczy, wsadzeniem czegoś przed uprzednim ugotowaniem bądź przetworzeniem do swego zacnego pyszczka, zatem to marzenie możemy bezzwłocznie zakwalifikować do kategorii - niewykonalnych. Chociaż wychodzę z założenia, iż każde marzenie jest wykonalne wystarczy tylko odrobina chęci. 

Psia część wpisu
Przykładowo pekińczyki były dawniej czczone przez ludzi, pod pretekstem legendarnego pieska Fo. Był to znak potęgi właściciela. Psiska te ponoć wypędzały złe duchy i sprawiały, że ich właściciele mogli czuć się bezpiecznie. A nie mówiłam, że mój pies to prawdziwa bestia stróżująca? Mało tego mogę czuć się wyróżniona i nadzwyczaj uprzywilejowana, gdyż dawien dawna (a dokładniej jakieś cztery tysiące lat temu) - hodowlą pekińczyków mogli zajmować się tylko i wyłącznie cesarze Chin. Gdyby kiedyś, nie daj Boże, przyszło ci na myśl aby sprawić sobie takiego psa, w dosyć chaotycznie sposób, a mianowicie poprzez kradzież - jeśli nakryto by cię na gorącym uczynku, groziłaby ci kara śmierci, drogi psiarzu

Jak możesz zauważyć lub zwyczajnie się domyślić, były to psy stworzone do życia w najznakomitszych i najbogatszych pałacach, wśród licznej służby. Sam Budda, którego szczerze powiedziawszy nie uważam za wielką osobistość (nie wdrażajmy się w ten zupełnie nieistotny temat) otaczał się pekińczykami. Już tłumaczę dlaczego. Men czuł się wtenczas bezpiecznie, gdyż ponoć przedstawiciele tej rasy, gdy wyczuły wyraźne niebezpieczeństwo przeistaczały się w lwy i broniły swych arystokrackich właścicieli. I tak tym zacnym zwierzętom zostało. A bynajmniej z moich skromnych obserwacji. 

Są to bowiem, psy niezależne, jednak wierne i oddane właścicielowi. Zgodzę się z tym, że nie należą do najbardziej posłusznych psów na świecie, jednak to jest do opanowania. Tylko trzeba chcieć i bardziej się temu poświęcać. Ja niestety, na nadmiar czasu cierpię tylko w lipcowo - sierpniowe wakacje. Podczas roku szkolnego ćwiczymy tylko przy pomyślności pogody. Nie tak jak ostatnio. Wielka chlapa. Pies zachacza swoimi zacnymi szeleczkami, o pokryte szarawym puchem, podłoże, co daje nam nieubłaganie mokry efekt. Ale więcej o tej historii, proponuje zawrzeć w podsumowującym luty, wpisie. Ufam, iż nie jesteście przeciwni owemu pomysłowi. 
Nie odpuszczając jednak tematu pekińczyków. Może trochę przypominają miniaturę lwicy, jednakże są to psy niezbyt dużego wzrostu, dlatego też podobieństwo nie jest zbyt wyraźne. Samo przyznajcie. Gdybyście mieli porównać do lwa Mastifa Tybetańskiego oraz pekińczyka, na kogo byście postawili? Z pewnością na pekińczyka. Czyż nie? Wyczujcie ironię! 

 Człowiecza część wpisu
Przeznaczenie, to tak jak pasja. Kiedyś to odkryjemy i koniec - kropka. I nie należy się z tym spieszyć. Przyjdzie samo, wąską ścieżką, choćby nie wiem co. I nie mówcie, że się do niczego nie nadajecie, bo to zwyczajne kłamstwo. Proces przebiega u jednych szybciej, a u innych niczym powoli wijący się - pyton (ten z pod Warszawy). Swoją drogą, mogę już się czuć bezpiecznie, czy uciekinier nadal przebywa na wolności? Czekam na sensowne odpowiedzi, kamraci! Nie schodząc jednak z tematu ludzkiego przeznaczenia (zauważcie, że doszliśmy do tematu pytona, spod stolicy) - to jest ważne. Przeznaczenie jest stanowcze i wymagające. To one, jeśli wiesz czego chcesz. Jeżeli się tylko markotnie zastanawiasz, to nie jest ono. Jest to okaz nad wymiar cierpliwy i pewny w tym co robi. I pamiętajcie o tym, drodzy moi psiarze. 

Zatem, tymi słowami czas zakończyć dzisiejszą notatkę. Jestem z niej, szczerze, do bólu zadowolona. Bo blogowanie to jest moje przeznaczenie!

PS. To ostatnie zdanie miało wyjść jakoś zdecydowanie bardziej zabawnie. Ale nie wyszło. Liczę na jakieś słowa otuchy i wybaczenie, z waszej strony!

Podobne teksty

0 komentarze

Dla każdego internetowego twórcy komentarze są motywacją do dalszego działania, dlatego jeśli chcecie zakomunikować mi, że robię coś dobrze napiszcie mi kilka słów!